Ptysie oj te ptysie, to prawdziwy smak z mojego dzieciństwa.
Najlepsze były w cukierni "Olender"(mieszkańcy Żagania wiedzą o kim i o czym mówię). I choć w Żaganiu nie mieszkam od 21 lat, to smak tych pyszności pozostał. A skoro pozostał to dlaczego go nie "nie pobudzić" na nowo. Bo skoro dzisiaj już takich ptysiów w cukierniach to ze świeczką szukać, a jak dla mnie, to te właśnie ptysie są najprawdziwsze i najsmaczniejsze.
Dlatego postanowiłam trochę poszperać w internecie, aby poeksperymentować i odnaleźć smak mojego dzieciństwa.
Czy się udało??
Oczywiście, bo wróciły wspomnienia jak, jako dziecko zajadałam te pyszności - powiem więcej warto było
Tak więc zapraszam do degustacji.
SKŁADNIKI:
Cisato:
250 ml wody
125 ml oleju
1 łyżeczka cukru
150 g mąki
4 jaja
szczypta soli
Masa:
250 ml białek - temperatura pokojowa
szczypta soli
1/2 łyżeczki octu winnego
Syrop do masy:
400 g cukru
160 ml wody
1 łyżka octu winnego
sok z 1/2 cytryny
dodatkowo:
cukier puder do posypania
WYKONANIE:
Ciasto:
- Zagotować wodę z olejem cukrem i solą.
- Wsypać mąkę i mieszać energicznie wałkiem kulką do uzyskanie jednolitej gładkiej masy.
- Podgrzewać jeszcze około 1 min. ciągle wieszając, następnie odstawić do przestudzenia (gotowa masa na pierwszy rzut oka przypomina ugotowane przetarte ziemniaki).
- Piekarnik nagrzać do temperatury 250*C
- Do przestygniętej masy, dodawać do jednym jajku cały czas ubijając. Gotowa ciasto powinno być gładkie i elastyczne i mieć konsystencję taką aby można ją było bez problemów wycisnąć ze szprycy (jeżeli ciasto wyszło zbyt gęste należy dodać jajko i ponownie ubić ciasto).
- Na papierze do pieczenia umieszczonym w blasze odrysowujemy kółka od szklanki (u mnie wyszło 12 szt.).
- Ciasto nałożyć do szprycy i wyciskać na papier tworząc najpierw podstawę, a następnie wypełnienie.
- Tak przygotowane ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 250*C i pieczemy 30 min., a następnie zmniejszamy do 200*C i pieczemy jeszcze 15 min.
- Po upieczeniu wyłączamy piekarnik, ale gotowych ptysiów nie wyjmujemy, ale pozostawiamy do podsuszenia, ponieważ ciasto w środku jest długo wilgotne.
- Z wody, cukru, soli i octu winnego ugotować syrop. Syrop gotujemy na wolnym ogniu ciągle mieszając. Syrop można bardzo łatwo przepalić (zrobi się brązowy/herbaciany) - nadaje się już tylko do wyrzucenia.
- Dlatego gotujemy bardzo wolno i mieszamy - trudno jest określić czas, ale nie dłużej niż 5-7 min.
- Gotowy syrop trzymamy na gorącym-wyłączonym palniku.
- Przygotować garnek z wodą do gotowania masy na parze - będziemy ubijać białka z syropem.
- Najpierw spienić białka, dodać sól, ocet winny, a następnie ubić na sztywno.
- Gdy będą sztywne to:
- Ubijając białka wolnym strumieniem wlewamy syrop cieniutkim strumieniem.
- Po wlaniu całego syropu wstawiamy na garnku nad parą i ubijać dalej około 15 min.
- Piana powinna gęstnieć i zmienić konsystencje.
- Studzić pianę ciągle ubijając w zimnej wodzie, można dodać sok z cytryny.
WYKONANIE:
- Ptysie przekroić na pół.
- Krem nałożyć do rękawa cukierniczego i wypełnić ptysie.
- Ptysie posypać cukrem pudrem, posypujemy również boki i masę.
- Gotowe ptysie można już zajadać, a można również wstawić do nagrzanego piekarnika do 100*C i wysuszyć przez 30 min.
- I teraz są już w 100% gotowe do spożycia - niektórzy lubią gorące (ja jednak nie przepadam).
- Ptysie najlepiej upiec dzień wcześniej.